W 2017 roku brałem udział z warsztatach fotografii ślubnej Snap Camp organizowanych przez Snap Studio w miejscowości Kawkowo na mazurach. Warsztaty poprowadzili Marcin Kontraktewicz i Nat Kontraktewicz. Były to dwa intensywne dni pod względem fotografowania nie tylko względem technicznym, ale również mentalnym i biznesowym. Przy okazji na tak długich warsztatach, w dość wąskim gronie uczestników, można zawrzeć nowe znajomości i kontakty biznesowe. Warsztaty Snap Camp można uznać, za wakacje, które przeplatają się z tematem fotografii.
Kawkowo na mazurach
Kawkowo to piękne miejsce, które składa się ze starego wiejskiego domu, w którym znajduje się aż 10 pokoi, 4 łazienki jeszcze wiele innych pomieszczeń. Właściciele, którzy odpowiadali za nasz pobyt, przygotowali dla nas nie tylko przestrzeń do nauki, praktyki i wypoczynku, ale również wspaniałe lokalne specjały.
Zdjęcia z warsztatów
Mam wrażenie, że wiele osób przyjeżdża na warsztaty fotograficzne, aby rozbudować sobie portfolio zdjęcia z warsztatów. Dla mnie to jest wielki zonk, jeśli to jest ich główne źródło promocji, bo mamy tutaj dwa problemy. Pierwszym jest to, że nie są to właściwie nasze zdjęcia, do których w całości się przyłożyliśmy. Mam na myśli to, że ktoś wybrał za nas miejsce, godzinę, stylizację do sesji, wybrał modeli i nawet ich ustawił. W tak cudownym miejscu jak Kawkowo, to zdjęcia się same robią. Druga kwestia, to jeśli 5-10 osób wpada na ten sam pomysł, a potem para szukająca fotografa na swój ślub zobaczy podobne zdjęcia na kilku różnych stronach, to pomyśli, że coś jest nie tak.
By trochę odejść od tego schematu. Postanowiłem zrobić zdjęcia z całego dnia warsztatów, jednym obiektywem 50mm f/1.4 i tylko w czarno-bieli, aby zajrzeć trochę od zaplecza, które było równie ciekawe, jak sesje stylizowane. Oczywiście, też zrobiłem trochę zdjęć, z części warsztatowej, również w podobnym klimacie. Jednak przy zdjęciach z racą zostawiłem trochę koloru.
Nie kopiuj
Nie chce zdradzać programu warsztatów, ale jedną z rzeczy, którą z nich wyniosłem, jest właśnie to, by nie kopiować cudzych pomysłów, bo nigdy nasza fotografia się nie wybije. Setki fotografów, robi dziś tak podobne do siebie zdjęcie, które ciężko od siebie od różnić, bo są robione według jakiejś mody, jak ostatnio robienie wszystko na pomarańczowo. A najgorsze jest w tym, gdy ktoś to jeszcze podpisuje jako naturalna fotografia ślubna, a jedyne kolory jakie są na zdjęciach przez cały rok to żółty, pomarańczowy, brązowy i słynne blade zielenie.
Takie zdjęcia przypominają mi sytuację na rynku telefonów komórkowych, gdzie jeden producent od drugiego kopiuje kształty i patenty. Niektórzy idą nawet dalej i kopiują też kolorystykę, typografię i promocję swoich produktów. Przez co jedyne co ich wyróżnia to cena i budżet na promocję. Przez co ludzie nie potrafią już ich odróżniać i mimo wielkiej promocji, po czasie zapominają o nich i za 2 lata wybierają innego producenta.