Sesja ślubna w Powsinie

Sesja ślubna Anny i Todda odbyła się jakiś czas po ich ślubie, ponieważ zaraz po nim ruszyli na podróż poślubną. Zrelaksowani i wypoczęci wrócili do Warszawy, do domu rodzinnego Ani. Aby jeszcze dalej nie podróżować postanowiliśmy sesję zrealizować w podwarszawskim Powsinie. To był dość ciepły dzień, wiec ruszyliśmy w stronę okolicznych zabudowań i alei drzew w okolicznym lesie.

Dom w drzewach

Taniec w lesie

Ciekawym sposobem na rozruszanie się podczas sesji jest powtórka z pierwszego tańca. Zwykle para jest tak zajęta sobą i krokami w tańcu, przy okazji bawi się na tyle dobrze, że nie zwraca już uwagi na obiektyw aparatu i mam okazję, na uchwycenie świetnych ujęć!

Uwielbiam też podejść trochę bliżej i pokazać te drobne szczegóły w gestach, które pokazują prawdziwą miłość.

Ręka panny młodej na karku pana młodego i tył jego głowy

Aleja wierzb w Powsinie

Fajne miejsce w Powsinie znajduje się trochę dalej za polami i można dostać się tam wzdłuż lasu, lub polną drogą od strony zabudowań. Znajduje się tam wierzbowa aleja, a obok niej polana z pięknym drzewem i widokiem na pole zboża.

Sesja ślubna z racami na plaży w Ciszycy

Ciekawe miejsce na sesję nad Wisłą można znaleść kilka kilometrów dalej, tuż za Konstancinem-Jeziorna pod Warszawą. Jest to plaża w Ciszyscy która zachwyca swoją okazałością, jest to idealne miejsce do wypoczynku, a także jak widać do sesji zdjęciowych.

Sesja z racami okazała się trochę ryzykowna, ponieważ bałem się problemów ze strony bliskiego lotniska helikopterów, które prowadzą loty widokowe nad Warszawą i Wisłą. Na szczęście dym z rac szybko się rozchodzi, a dla śmigieł helikoptera nie jest problemem, aby go szybko rozdmuchac..

Pewnie nie widać tego na zdjęciach i na twarzach młodej pary, ale mieliśmy małą przygodę z racami i mały odłamek z racy spadł Ani na koniec jej sukni i wypalił dziurkę. Jednak nie popsuło nam to humorów aż do samego końca.

Dodaj komentarz