Tego dnia miałem przyjemność fotografować Annę i Todda – polsko-amerykańską parę która widziała moje zdjęcia ze ślubu Julki i Kryśka. Anna pochodzi z Warszawy, a Todd jest ze Stanów Zjednoczonych, a poznali się również za granicą. Podczas wesela fotografowałem przygotowania Todda gdzie cała ekipa drużbów mówiła po angielsku, poza jednym który jest chłopakiem siostry Anny. U Ani już było bardziej swojsko, ale pomysł z druhnami był trochę Amerykański. Wszystkich w końcu połączyła ceremonia w kościele w Powsinie i wesele w Villa Julianna.
Przygotowania do ślubu z drużbami
Na początku wraz z ekipą filmową przyjechaliśmy, aby uchwycić przygotowania Todda w Hotelu Mrówka pod Warszawą, dość blisko rodzinnego domu Ani. Było jasne, że dzień wcześniej odbyła się już jedna impreza, ale nam to nie przeszkadzało. Wszyscy przygotowali się w jednym z pokoi hotelowych, pomagając sobie nawzajem jak to zwykle bywa w muchami, spinkami itp. męskimi dodatkami. Przy okazji Todd przygotował dla swoich “Bestmanów” specjalny prezent w postaci spinek na tą okazję.
Przygotowania do ślubu z druhnami
Po przygotowaniach u Todda udaliśmy się do Anny, gdzie druhny i rodzice panny młodej biegali po całym domu. Ania, podobnie jak Todd, miała dla druhen również mały prezent w postaci kolczyków. Tutaj też druhny przygotowały samochód, którym panna młoda miała jechać do kościoła. Przy okazji zrobiliśmy też tam kilka pamiątkowych zdjęć dla panny młodej.
Ślub polsko-amerykański w Powsinie
Sporo emocji było również przed samym kościołem, bo tutaj spotkały się wreszcie obie strony rodziny. Niektórzy mieli okazję spotkać się po raz pierwszy. To nie jest mój pierwszy międzynarodowy ślub, ale jest to mój pierwszy polsko-amerykański ślub w Polsce i możecie zobaczyć, że klimat był jak na hollywoodzkich filmach.
Rodzice wprowadzili młodych do ołtarza, co było wyjątkową chwilą kiedy ojciec panny młodej doprowadził pannę młodą. Z ekipą filmową mieliśmy równie spore emocje kiedy chcieliśmy zrobić kilka ujęć chwilę wcześniej na tej samej drodze z białym dywanem, ale spotkaliśmy się z nieprzychylnym spojrzeniem pani dekorującej kościół, która z przerażeniem patrzyła na jego nieskazitelną biel. Póżniej było o wiele przyjemniej.
Wesele w Villa Julianna
Po całej uroczystości udaliśmy się na wesele w Villa Julianna w Julianowie. Piękna biała oranżeria otoczona zielonym ogrodem pełnym światełek. W środku równie biała sala, przystrojona zielenią wzbudziła podziw przybyłych gości.
Rodzice państwa młodych przywitali ich w typowo polski sposób – chlebem i solą, oraz kieliszkami wódki które tradycyjny poleciały w powietrze. Po wszystkim Todd zaniósł Annę przez próg sali, aż na środek parkietu, gdzie powitano gości.
Po pierwszym tańcu pozwolono rozgościć i zapoznać się przybyłym gościom, a w międzyczasie i niepostrzeżenie zabraliśmy Annę i Todda oraz ich świadków i rodzinę do ogrodu na szybką sesję rodzinną w tym wyjątkowym ogrodzie. Po wszystkim wróciliśmy do części oficjalnej, w której nie zabrakło wqruszających przemówień świadków i rodziców. Pojawiło się też kilka łez wzruszenia.
Czas zacząć zabawę!
Pierwszy taniec
Po kilku toastach przyszedł czas na pierwszy taniec. Tak się złożyło, że przyłapałem ich jeszcze na ostatniej powtórce, przed oficjalnym występem na parkiecie przed publicznością. Dali czadu!
Koncert na weselu
Todd i jego ekipa drużbów to również szalony zespół. Postanowili i tym razem trochę dać czadu i zrobić na własnym weselu koncert dla jego ukochanej. Wpadli nawet dziadkowie.
Zdjęcia z zimnymi ogniami na weselu
Zawsze boję się, że nie uda się zapalić wszystkich zimnych ognii, albo będzie za ciemno, ale zawsze się udaje. Tak samo było i tym razem.
Zabawy weselne w Villa Julianna
Okołu północy przyszedł czas na zabawy weselne, jak zwykle sporo się działo, ale nikomu na szczęście – mimo zabawy ze sztućcami. Ja przyznam, że zawsze się boję, że komuś coś się stanie, a nigdy nie byłem świadkiem “wypadku przy zabawach” Mam nadzieję, że dalej tak pozostanie, bo dla gości to zawsze super zabawa!